Przyznaję się z ręką na sercu, że to przeżycie było niesamowite

. W pierwszym odruchu zamiast robić zdjęcie chciałam ratować mojego ludzika

dopiero w następnej sekundzie oprzytomniawszy trochę chwyciłam za aparat.
Rekin najwyraźniej był syty, bo jak szybko się pojawił, tak równie szybko zniknął... a zdjęcie pozostało ku przestrodze i na pamiątkę

Dziękuję za wyróżnienie tej relacji
